Tak się jakoś dziwnie składa, że Polska w czasie swojej ponad tysiącletniej historii nie miała szczęścia do konstytucji. Dopóki nikomu nie przychodziło do głowy ustanawianie jakiejś ustawy zasadniczej kraj rósł w siłę, ludziom żyło się coraz dostatniej a polskie wojsko było postrachem prawie całej Europy. Kiedy w 1791 roku Sejm Czteroletni owacyjnie przyjął pierwszą polską konstytucję nad najjaśniejszą Rzeczpospolitą zawisły czarne chmury. Inkaust nie zdążył jeszcze zaschnąć na tym światłym i wielkim dokumencie a Polska w wyniku zmowy trzech sąsiednich mocarstw utraciła niepodległość i zniknęła z mapy Europy.
W kilkanaście lat później, kiedy Napoleon Bonaparte, Cesarz Francuzów parł wraz ze swoją Wielką Armią na wschód nad Wisłą zaświtała nadzieja na wolność. Powstało kadłubowe państwo polskie zwane Księstwem Warszawskim i oczywiście otrzymało w 1807 roku konstytucję, aby tą niepodległość utrwalić. Polscy intelektualiści jeszcze nie zdążyli ochłonąć z zachwytu nad nowoczesnością owego przywiezionego znad Sekwany dokumentu, a już Wielka Armia ze swoim Wielkim Wodzem w te pędy zmiatała pobita do Francji. Niestety nasza druga Konstytucja gwarantująca prawną równość wszystkich ludzi nie uratowała niepodległości Księstwa Warszawskiego i nastały mroki carskich rządów.
Car jak przystało na „postępowego” władcę obdarzył w 1815 roku wasalne Królestwo Polskie najbardziej liberalną konstytucją ówczesnej Europy. Nie przeszkadzało to ani trochę władzom carskim w brankach i innych formach prześladowania ludności polskiej. Permanentne łamanie przez władze carskie trzeciej już polskiej konstytucji stało się główna przyczyną wybuchu Powstania Listopadowego w 1831 roku. Po upadku powstania konstytucja została zniesiona.
W dziewięćdziesiąt lat później, kiedy w wyniku I Wojny Światowej największe mocarstwa europejskie leżały zdruzgotane pod wojennymi gruzami, Polsce dzięki niebywałemu wysiłkowi całego narodu udało się odzyskać niepodległość. Aby tą niepodległość podkreślić zaraz też w 1921 roku uchwalono tak zwaną Konstytucję Marcową, która była już czwartą polską konstytucją. Biedaczka mimo szczerych chęci nie pociągnęła jednak długo, gdyż już w 1926 roku zdmuchnął ją z powierzchni politycznego bytu zamach majowy marszałka Piłsudskiego. Żadna władza w Polsce nie może się widać obyć bez konstytucji, bo już w 1935 roku rządy sanacyjne uchwaliły nową piątą polską konstytucję zwaną od tego momentu kwietniową. Niepodległość utrwalona w ten sposób na papierze skończyła się już za 4 lata w 1939 roku, kiedy to zgniotło Polskę Niemiecko-Sowieckie imadło.
Żołnierz polski bił się dzielnie w czasie całej II Wojny Światowej na wszystkich jej frontach, a w zamian otrzymał od Aliantów „wolną” Polskę w ramach bloku wschodniego. Aby tą wolność podkreślić i ugruntować uchwalono oczywiście w 1952 roku szóstą polską konstytucję, która została osobiście poprawiona przez Stalina. Dla Polski oznaczała ona falę komunistycznego terroru i 50 lat sowieckiej okupacji.
W 1989 roku po wytrwałych zmaganiach kolejnych dwóch pokoleń Polaków Rzeczpospolita znowu wybiła się na wolność. Już się wydawało, że sprawy zaczynają wreszcie pierwszy raz od 200 lat iść tak jak powinny, a tu nagle w 1997 roku, aby naszą nowo odzyskaną niepodległość podkreślić wprowadzono nową siódmą polską konstytucję. Zaraz też, bo w 2004 roku Polska stała się członkiem Unii Europejskiej i można stwierdzić, że formalnie rzecz biorąc straciła swoją pełna suwerenność.
Uchwalenie każdej konstytucji na przestrzeni dziejów, kończyło się dla Rzeczpospolitej jej upadkiem, klęską, eksterminacją, prześladowaniami lub niewolą. Zawsze w kilka lat po podpisaniu, jak na swoje czasy nowoczesnego i światłego dokumentu, w jakiś sposób traciliśmy niepodległość a odradzająca się po raz kolejny Polska była zwykle coraz mniejsza i mniejsza. Ciekawe jak to się skończy tym razem, bo ja jak zwykle jestem pesymistą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz