SANACJA, ROWERY i ZNAKI DROGOWE
22.09.2013
Koło deptakowe
W trakcie wakacji odwiedziłem Średniowieczny Park Techniki w Złotym Stoku (Kotlina Kłodzka) - gorąco polecam.
12.08.2012
6.07.2012
25.06.2012
21.06.2012
3.06.2012
Wiersz
Okno
Opuściła mnie werwa,
W odrabianiu lekcji –
przerwa.
Za oknem ogród bogaty:
drzewa, zioła, kwiaty –
aromaty.
Na dachu sąsiada – mewa.
Moja Mama to Ewa.
Horyzont daleko, we mgle
jak mleko.
Za drogą kołową, z
wiatrakami – Darłowo.
Patrzę na dachy
Koszalina,
Tu mieszkam ja i cała
rodzina:
tato Jacek i brat Hugo.
Jesteśmy tu długo.
Wiosna – to kos szaleje.
Przez dziury w chmurach
Słońce się leje.
Andrzej Katzer
27.05.2012
14.05.2012
Miotły brzozowe
Państwo biurokratyczne charakteryzuje się tym, że usiłuje prawnie
uregulować wszystkie możliwe zakamarki życia ludzkiego. Mnożą się przepisy,
rozporządzenia, dyrektywy i ustawy regulujące coraz to drobniejsze i mniej
ważne sprawy. W dziedzinach technicznych aktami prawnymi, które wiążą ręce, a
raczej umysły inżynierów są tak zwane normy. Inżynier, który zajmuje się na
przykład projektowaniem mostów żelbetowych nie może takiego mostu zaprojektować
zgodnie z posiadaną wiedzą inżynierską ale zgodnie z obowiązującą odpowiednią
normą. Taka norma mówi dokładnie ile i gdzie należy dać prętów zbrojeniowych,
jaka jest ich minimalna ilość, a jaka maksymalna, jakie rozwiązania konstrukcyjne
są dopuszczalne, a jakie zabronione. Jeżeli jakiś problem nie jest do końca
wyjaśniony w danej normie to zawsze możemy się odwołać do innej normy opisującej
stal zbrojeniową, kruszywo budowlane, cementy, beton zwykły itp.
Efekt normalizacji
jest taki, że inżynier jeszcze 100 lat temu człowiek prężny, rzutki, nowatorski
i pomysłowy jest dzisiaj skapcaniałym subiektem, który n-ty raz liczy jakąś konstrukcję
zgodnie ze znaną na pamięć normą podstawiając coraz to inne liczby do wyświechtanych
na lewo i prawo ale prawnie obowiązujących wzorów. Oczywiście liczne urzędy i
instytuty zajmujące się normalizacją odpowiedzą na ten zarzut szczerym
oburzeniem, bo przecież w każdej normie na samym końcu i bardzo drobnym
druczkiem napisane jest, że dopuszcza się do obliczeń również inne naukowo
uzasadnione metody. Praktyka jest jednak taka, że wszyscy inżynierowie liczą i
postępują zgodnie z normą choć znają z zagranicznej literatury fachowej kilka
nowych materiałooszczędnych metod obliczeń. Taki stan rzeczy spowodowany jest staropolską
maksymą „chroń dupę swoją”, która w przypadku konstruktorów sprowadza się do prostej zasady - projektujesz
zgodnie z normą to włos ci z głowy nie spadnie jeżeli cokolwiek się zawali albo
ulegnie uszkodzeniu, - projektujesz nowatorsko i nowocześnie cokolwiek się
zdarzy i tak będzie to twoja wina.
W ten prosty
sposób inżynierom wiotczeją umysły, urzędnicy wymyślają coraz to nowe normy a
na budowach ciągle się leje dwa razy więcej betonu niż w rzeczywistości
potrzeba. Wszystko trwałoby w takim statycznie stabilnym układzie w nieskończoność
gdyby nie fakt, że najwięksi nawet znawcy norm i normalizacji stracili nad
normami kontrolę. Nikt nie jest w danej chwili pewny czy norma, którą się posługuje
jest aktualna, czy w międzyczasie nie wyszła już jakaś norma opisująca coś co
dotychczas nie było znormalizowane albo czy w tym konkretnym przypadku nie
obowiązuje już norma europejska czyli EUROCOD, który jest zawsze kilkakrotnie
grubszy od adekwatnej rodzimej normy.
Zastanawiają się
pewnie państwo czemu to wszystko piszę. Normy to przecież problem wąskiego
grona specjalistów i niech ono we własnym sosie się tym martwi. Niestety muszę
w tym miejscu zburzyć spokój ducha niejednego czytelnika, bo normy czyhają jak
wnyki w lesie w najmniej spodziewanych miejscach na spokojnych i niczego nie
świadomych obywateli. Dowodem na to niech będzie norma, którą ostatnio zupełnie
przypadkiem znalazłem w bibliotece pod romantycznym tytułem „Miotły brzozowe”.
Opisuje ona w bardzo dokładny sposób typy mioteł brzozowych (są trzy R, K i S),
materiał z jakiego są wykonane, sposób wykonania czyli ułożenie chrustu,
wiązanie trzonu oraz jego wykończenie. Ostatni rozdział normy rozwodzi się nad sposobem pakowania, transportu i badań
gotowych mioteł. Przy okazji lektury tego ciekawego dokumentu można się
dowiedzieć, że istnieją jeszcze normy na „Chrust brzozowy świeży”, „Drut
stalowy goły miękki” oraz „Wiklinę łupaną niekorowaną”.
Trudno z całą
pewnością powiedzieć, czy leciwa norma na „Miotły brzozowe” jeszcze obowiązuje,
czy została znowelizowana albo zastąpiona jakimś EUROCODEM ale trzeba mieć
świadomość, że idąc na targ i kupując miotłę brzozową do pozamiatania podjazdu
do garażu możemy kupić towar nienormowy a co za tym idzie bardzo niebezpieczny tak
dla samego użytkownika jak i całego otoczenia. Radzę w tym przypadku pytać
sprzedawcę o jakiś atest, świadectwo dopuszczenia do obrotu albo raport z badań.
Obawiam się jednak, że po takiej dociekliwości z naszej strony możemy gwałtownie
potrzebować pomocy dentysty i bardziej się chyba opłaci ryzyko zamiatania nienormową
miotłą.
Po lekturze normy „Miotły
brzozowe” zacząłem się poważnie zastanawiać co jeszcze można przy takim
podejściu do świata znormalizować i doszedłem do wniosku, że możliwości są
praktycznie rzecz biorąc nieograniczone. Przy najbliższej nadarzającej się
okazji zapytałem znajomego prawnika pracującego w renomowanej firmie
konsultingowej o zasięgu światowym czy w tej chwili kiedy spokojnie w domowym
zaciszu pijemy sobie herbatę nie łamiemy jakiegoś przepisu, zarządzenia lub
normy - bo i szklanki, cukier, łyżeczki, herbata, stolik, temperatura i skład
wody nie wspominając o samym procesie mieszania, parzenia oraz gotowania mogą
być uregulowane prawnie dla naszego dobra oczywiście, a my te przepisy
nieświadomie łamiemy, a jak powszechnie wiadomo nieznajomość prawa niczego nie
tłumaczy. Mój przyjaciel na początku zastygł w bezruchu z łyżeczką pełną cukru
w połowie drogi między cukiernicą a szklanką herbaty, po chwili chrząknął
znacząco i zaczął lać zwykłą prawniczą wodę na temat martwych przepisów prawa,
rozpatrywaniu każdej sprawy indywidualnie i takie tam inne dyrdymały. Po chwili
przestałem go słuchać bo on po prostu nie wiedział i jako prawnik za wszelką
cenę nie chciał się do tego przyznać. Herbata była całkiem niezła, a ja przez
cały czas jej picia zazdrościłem pierwszym chrześcijanom prostoty prawnej 10 przykazań
oraz myślałem o mądrości rzymskiej maksymy „Perditissima respublica plurimae
legis”, która przetłumaczona na polski brzmi: ”Przy największym państwa nierządzie
najliczniejsze są prawa”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)