22.09.2013

Koło deptakowe

W trakcie wakacji odwiedziłem Średniowieczny Park Techniki w Złotym Stoku (Kotlina Kłodzka) - gorąco polecam.

Moje eksperymenty z "time-laps photography"


3.06.2012

Wiersz


Okno


Opuściła mnie werwa,
W odrabianiu lekcji – przerwa.
Za oknem ogród bogaty:
drzewa, zioła, kwiaty – aromaty.
Na dachu sąsiada – mewa.
Moja Mama to Ewa.
Horyzont daleko, we mgle jak mleko.
Za drogą kołową, z wiatrakami – Darłowo.
Patrzę na dachy Koszalina,
Tu mieszkam ja i cała rodzina:
tato Jacek i brat Hugo.
Jesteśmy tu długo.
Wiosna – to kos szaleje.
Przez dziury w chmurach
Słońce się leje.

Andrzej Katzer

14.05.2012

Miotły brzozowe


Państwo biurokratyczne charakteryzuje się tym, że usiłuje prawnie uregulować wszystkie możliwe zakamarki życia ludzkiego. Mnożą się przepisy, rozporządzenia, dyrektywy i ustawy regulujące coraz to drobniejsze i mniej ważne sprawy. W dziedzinach technicznych aktami prawnymi, które wiążą ręce, a raczej umysły inżynierów są tak zwane normy. Inżynier, który zajmuje się na przykład projektowaniem mostów żelbetowych nie może takiego mostu zaprojektować zgodnie z posiadaną wiedzą inżynierską ale zgodnie z obowiązującą odpowiednią normą. Taka norma mówi dokładnie ile i gdzie należy dać prętów zbrojeniowych, jaka jest ich minimalna ilość, a jaka maksymalna, jakie rozwiązania konstrukcyjne są dopuszczalne, a jakie zabronione. Jeżeli jakiś problem nie jest do końca wyjaśniony w danej normie to zawsze możemy się odwołać do innej normy opisującej stal zbrojeniową, kruszywo budowlane, cementy, beton zwykły itp.
Efekt normalizacji jest taki, że inżynier jeszcze 100 lat temu człowiek prężny, rzutki, nowatorski i pomysłowy jest dzisiaj skapcaniałym subiektem, który n-ty raz liczy jakąś konstrukcję zgodnie ze znaną na pamięć normą podstawiając coraz to inne liczby do wyświechtanych na lewo i prawo ale prawnie obowiązujących wzorów. Oczywiście liczne urzędy i instytuty zajmujące się normalizacją odpowiedzą na ten zarzut szczerym oburzeniem, bo przecież w każdej normie na samym końcu i bardzo drobnym druczkiem napisane jest, że dopuszcza się do obliczeń również inne naukowo uzasadnione metody. Praktyka jest jednak taka, że wszyscy inżynierowie liczą i postępują zgodnie z normą choć znają z zagranicznej literatury fachowej kilka nowych materiałooszczędnych metod obliczeń. Taki stan rzeczy spowodowany jest staropolską maksymą „chroń dupę swoją”, która w przypadku konstruktorów  sprowadza się do prostej zasady - projektujesz zgodnie z normą to włos ci z głowy nie spadnie jeżeli cokolwiek się zawali albo ulegnie uszkodzeniu, - projektujesz nowatorsko i nowocześnie cokolwiek się zdarzy i tak będzie to twoja wina.
W ten prosty sposób inżynierom wiotczeją umysły, urzędnicy wymyślają coraz to nowe normy a na budowach ciągle się leje dwa razy więcej betonu niż w rzeczywistości potrzeba. Wszystko trwałoby w takim statycznie stabilnym układzie w nieskończoność gdyby nie fakt, że najwięksi nawet znawcy norm i normalizacji stracili nad normami kontrolę. Nikt nie jest w danej chwili pewny czy norma, którą się posługuje jest aktualna, czy w międzyczasie nie wyszła już jakaś norma opisująca coś co dotychczas nie było znormalizowane albo czy w tym konkretnym przypadku nie obowiązuje już norma europejska czyli EUROCOD, który jest zawsze kilkakrotnie grubszy od adekwatnej rodzimej normy.
Zastanawiają się pewnie państwo czemu to wszystko piszę. Normy to przecież problem wąskiego grona specjalistów i niech ono we własnym sosie się tym martwi. Niestety muszę w tym miejscu zburzyć spokój ducha niejednego czytelnika, bo normy czyhają jak wnyki w lesie w najmniej spodziewanych miejscach na spokojnych i niczego nie świadomych obywateli. Dowodem na to niech będzie norma, którą ostatnio zupełnie przypadkiem znalazłem w bibliotece pod romantycznym tytułem „Miotły brzozowe”. Opisuje ona w bardzo dokładny sposób typy mioteł brzozowych (są trzy R, K i S), materiał z jakiego są wykonane, sposób wykonania czyli ułożenie chrustu, wiązanie trzonu oraz jego wykończenie. Ostatni rozdział normy rozwodzi się nad  sposobem pakowania, transportu i badań gotowych mioteł. Przy okazji lektury tego ciekawego dokumentu można się dowiedzieć, że istnieją jeszcze normy na „Chrust brzozowy świeży”, „Drut stalowy goły miękki” oraz „Wiklinę łupaną niekorowaną”.
Trudno z całą pewnością powiedzieć, czy leciwa norma na „Miotły brzozowe” jeszcze obowiązuje, czy została znowelizowana albo zastąpiona jakimś EUROCODEM ale trzeba mieć świadomość, że idąc na targ i kupując miotłę brzozową do pozamiatania podjazdu do garażu możemy kupić towar nienormowy a co za tym idzie bardzo niebezpieczny tak dla samego użytkownika jak i całego otoczenia. Radzę w tym przypadku pytać sprzedawcę o jakiś atest, świadectwo dopuszczenia do obrotu albo raport z badań. Obawiam się jednak, że po takiej dociekliwości z naszej strony możemy gwałtownie potrzebować pomocy dentysty i bardziej się chyba opłaci ryzyko zamiatania nienormową miotłą.
Po lekturze normy „Miotły brzozowe” zacząłem się poważnie zastanawiać co jeszcze można przy takim podejściu do świata znormalizować i doszedłem do wniosku, że możliwości są praktycznie rzecz biorąc nieograniczone. Przy najbliższej nadarzającej się okazji zapytałem znajomego prawnika pracującego w renomowanej firmie konsultingowej o zasięgu światowym czy w tej chwili kiedy spokojnie w domowym zaciszu pijemy sobie herbatę nie łamiemy jakiegoś przepisu, zarządzenia lub normy - bo i szklanki, cukier, łyżeczki, herbata, stolik, temperatura i skład wody nie wspominając o samym procesie mieszania, parzenia oraz gotowania mogą być uregulowane prawnie dla naszego dobra oczywiście, a my te przepisy nieświadomie łamiemy, a jak powszechnie wiadomo nieznajomość prawa niczego nie tłumaczy. Mój przyjaciel na początku zastygł w bezruchu z łyżeczką pełną cukru w połowie drogi między cukiernicą a szklanką herbaty, po chwili chrząknął znacząco i zaczął lać zwykłą prawniczą wodę na temat martwych przepisów prawa, rozpatrywaniu każdej sprawy indywidualnie i takie tam inne dyrdymały. Po chwili przestałem go słuchać bo on po prostu nie wiedział i jako prawnik za wszelką cenę nie chciał się do tego przyznać. Herbata była całkiem niezła, a ja przez cały czas jej picia zazdrościłem pierwszym chrześcijanom prostoty prawnej 10 przykazań oraz myślałem o mądrości rzymskiej maksymy „Perditissima respublica plurimae legis”, która przetłumaczona na polski brzmi: ”Przy największym państwa nierządzie najliczniejsze są prawa”.