Ręce opadają jak się zaczyna myśleć o tym temacie. Z jednej strony polskie dowództwo zdawało sobie zprawę z nadchodzącej wojny z Niemcami ale z drugiej działało w sposób dość niezdecydowany i opieszały. Ogłoszenie powszechnej mobilizacji równałoby się wypowiedzeniu wojny, więc w celu powołania rezerwistów pod broń uciekano się do mobilizacji zakamuflowanej. Pierwszym krokiem było (od wiosny 1939 roku) powoływanie rezerwistów na różnego rodzaju manewry, którzy już w wojsku zostawali do momentu wybuchu wojny. Drugim krokiem była tak zwana cicha mobilizacja, polegająca na powoływaniu poszczególnych rezerwistów do pod broń w nocy przez cywilnie ubrany patrol, który przychodził do domu powoływanego (w trybie indywidualnych powołań zmobilizowano około 800 tysięcy żołnierzy). Obie metody były dość skuteczne ale miały dwie wady: 1. proces powoływania rezerwistów był dość powolny i długotrwały, 2. w taki sposób można było powołać tylko część rezerwistów bez wywoływania wrażenia powszechnej mobilizacji. Koniec końców ogłoszenie powszechnej mobilizacji było i tak koniecznością. Mobilizację powszechną ogłoszono 30 sierpnia (i tak za późno o dobre 4 dni), ale pod naciskiem sojuszników (na których zawsze możemy liczyć – żart !!!) odwołano ją i ogłoszono ponownie 31 sierpnia, co spowodowało trudny do opanowania (i opisania) chaos oraz bałagan organizacyjny. 1 września oddziały polskie osiągnęły zaledwie 70% gotowości bojowej, gdyż wiele jednostek kompletowanych w trybie mobilizacji powszechnej nie dotarło w ogóle do miejsca zgrupowań (przede wszystkim wobec zmasowanych nalotów Luftwaffe na linie kolejowe i zmiany linii frontu wskutek działań niemieckich jednostek pancernych, i zmotoryzowanych).
Podsumowując - dzięki pierwszorzędnemu spapraniu mobilizacji Wojsko Polskie w dniu 1 września 1939 było pozbawiono około 30% swojej nominalnej siły, a i tak dostępna do walki z nieprzyjacielem „siła” była niejednokrotnie skoncentrowana w zupełnie przypadkowych miejscach. Mając do dyspozycji całe Wosjko Polskie w 100% gotowości bojowej można było znacznie dłużej (i może z sukcesem) stawiać opór najeźdźcy.
P.S.
Gdyby generał Kutrzeba prowadząc swoje wspaniałe kontrnatarcie miał do dyspozycji 30% więcej żołnierzy niż miał w rzeczywistości mógłby wygrać bitwę nad Bzurą i zupełnie zmienić losy wojny !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz